Niepokojące doniesienie polskich dziennikarzy. „Trafiliśmy na trop mafii sprawdzającej imigrantów do naszego kraju”
18-06-2018 18:50
Dziennikarze Marek Pyza i Marcin Wikło w swoim artykule opublikowanym na łamach tygodnika „Sieci” poinformowali o działalności mafii, która zajmuje się sprowadzaniem imigrantów do Polski. Jak przekonują redaktorzy, w ten niepokojący proceder zamieszani są m.in. przestępcy potrafiący oszukiwać nasze państwowe instytucje, urzędy oraz służby poprzez fałszowanie dokumentów wymaganych do otrzymania karty pobytu.
W swoim artykule, dziennikarze podkreślili, że cały proceder sprowadzania imigrantów do Polski jest bardzo zawiły i wymaga zaangażowania wielu osób także tych działającuch poza granicami naszego kraju:
Cały system naczyń połączonych, który ma doprowadzić do zalegalizowania pobytu w Polsce (a więc de facto w całej strefie Schengen), zaczyna się w kraju pochodzenia cudzoziemca. Tam bardzo prężnie działają agenci, są aktywni w Internecie, oferują pracę w Polsce, albo nawet – choć to zupełnie nierealne – podwójne obywatelstwo. Nie można się stać Polakiem na zasadzie citizenship by investment, czyli inwestując, kupując nieruchomości albo nawet zakładając firmy i dając pracę w naszym kraju. Agent stamtąd pobiera pierwszą prowizję w wysokości ok. 5 tys. euro i przesyła klienta do agenta w Polsce, który także pobiera 5 tys. euro. Klient do Polski dostaje się albo jako turysta (wiza turystyczna) i tutaj rozpoczyna procedurę, albo przyjeżdża już jako ktoś, kto jest jakiejś firmie niezbędny do pracy, i wtedy zaczyna się ubiegać o kartę pobytu.
Koniecznie przeczytaj: Niemcy: Nielegalni imigranci skutecznie unikają deportacji. Wszystko dzięki kruczkom prawnym
Jak zaznaczają redaktorzy, największy zysk na tej przestępczej działalności uzyskują pośrednicy, czyli agenci zza granicy, którzy pomagają znaleźć pracę dla swoich rodaków, albo też ludzi pochodzących z tego samego regionu świata:
Agenci w Polsce to najczęściej cudzoziemcy legalizujący pobyt swoich rodaków albo ludzi ze swojego regionu świata (np. z północnej Afryki). Kierują ich do „agencji”, które rozpoczynają oszukańczy proceder, pobierając na wstępie swoją prowizję. Stawka podstawowa to 4 tys. euro, ale „jeśli klient jest bogatym frajerem, bierzemy nawet po 10 tys.”. A trzeba to mnożyć przez setki klientów – wychodzą zawrotne kwoty, właściciele „agencji” to bardzo bogaci ludzie.
W swoim tekście dziennikarze zaznaczyli również, że proces sprowadzenia imigranta do Polski, wymaga nie tylko fałszowania dokumentów wymaganych przy wydawaniu karty pobytu, ale również innego rodzaju oszustw np. dotyczących zameldowania w naszym kraju:
Opisując proceder legalizowania pobytu cudzoziemców w Polsce, bez wahania mówimy o ośmiornicy, której głową jest „agencja”. Macki kierują się do innych, powiązanych branż. Poza obietnicą pracy cudzoziemiec potrzebuje meldunku w Polsce. To kolejne pole do zarobku i przekrętu. – W Warszawie jest pewien pan, cudzoziemiec, który prowadzi hostel. Zgadzał się na zameldowanie w nim tylu osób, że aż sami doszliśmy do wniosku, iż to za dużo – słyszymy. – A gdzie te osoby naprawdę mieszkały? – pytamy. – Niektórych wcale nie było w Polsce, a reszta… to nie nasza sprawa. Ale byli i tacy, którzy naprawdę mieszkali w tym hostelu, szef pobierał od nich po kilkaset złotych prowizji za załatwienie mieszkania. W umowie mieli wpisane, że tak ma być do momentu załatwienia karty. A to czasem trwa miesiącami.
Warto przeczytać: Imigranci z Afryki odkryli nowy sposób na dostanie się do europejskich krajów. Stosują metodę na „kibica” piłkarskiego