Kapitalny film „Niezwyciężeni” wzbudził zachwyt niemal wszystkich. „Wyborcza” stwierdziła jednak, że czegoś, a właściwie „kogoś” im brakuje…
16-09-2017 21:58
Krótkometrażowy film „Niezwyciężeni”, który opowiada o bohaterskiej walce Polaków o niepodległość, cieszy się ogromną popularnością w internecie i zbiera kolejne pełne zachwytu opinie. Okazuje się jednak, że „Gazeta Wyborcza” i tak znalazła swoje „ale”.
„Niezwyciężeni” - czterominutowy film animowany, będący efektem współpracy Instytutu Pamięci Narodowej, studia kreatywnego Fish Ladder / Platige Image oraz firmy Juice, opowiada o 50 latach polskiej walki o wolność – od momentu wybuchu II wojny światowej aż do upadku komunizmu w Europie w 1989 roku. Więcej tutaj: „Niezwyciężeni” - spektakularny film o polskiej walce niepodległościowej, który trzeba zobaczyć! [WIDEO].
Koniecznie przeczytaj: „Niezwyciężeni” - spektakularny film o polskiej walce niepodległościowej, który trzeba zobaczyć! [WIDEO]
Profesjonalne produkcja z udziałem światowej sławy aktora budzi ogromny zachwyt w Polsce. Animacja chwalona zarówno za stronę techniczną, jak i merytoryczną nie do końca spodobała się jednak redaktorom „Gazety Wyborczej”. Dziennikarze z Czerskiej stwierdzili bowiem, że brakuje im w filmie Lecha Wałęsy oraz.. kobiet.
Choćbyś zjadł 1000 kotletów to nie dogodzisz... pic.twitter.com/7ixJ5Emmm8
— Michał Majewski (@MajewskiMichal) 16 września 2017
I choć nie zapomniano o takich postaciach jak Karski czy Maczek, to na koniec filmu pozostaje pewien niedosyt. Kogoś jednak zabrakło - i to nie drugoplanowej, tylko samego Lecha Wałęsy - czytamy w recenzji „GW” na temat filmu.
Smuci też niemal całkowity brak kobiet w filmie - dodaje autor tekstu.
Cóż, chociaż autorzy „Niezwyciężonych” zapomnieli o parytecie płci, warto zauważyć, że jedną z ważniejszych postaci jest kobieta ratująca żydowskie dzieci, która nawiązuje do bohaterskiej postawy Ireny Sendlerowej.
Wałęsy rzeczywiście nie ma, ale w kontekście ostatnich kontrowersji, jakie narosły w związku z agenturalną przeszłością byłego przywódcy „Solidarności”, raczej nikogo nie powinno to dziwić.
Warto przeczytać: Dom Historii Europejskiej w Brukseli to celowa antypolska propaganda? „Niebezpieczna, niemiecka wizja historii”